Taniec

Jak przemożnie działa na słowianina potęga muzycznego rytmu porywającego to tańca i z jakim zapamiętaniem oddają mu się, to jest rzecz na ogół dobrze znana. Niedarmo już przed lat tysiącem Hermenryk Augieński scharakteryzował poniekąd słowiańskiego niewolnika jako "tańczącego" (Sclavus saltans) i niedarmo, być może jedną z bardzo nielicznych słownikowych pożyczek, jakie Goci zaciągneli u Słowian był wyraz p l i n s j a n (ze starosłowiańskiego p l ę s ъ; p l ę s a t i - pląs, taniec; pląsać, tańczyć.

Obrzędy

"Chodzą grupami po 7 zwykle mężczyzn, a każda z nich ma na czele wodza obdarzonego w mniejszym lub większym stopniu zdolnościami hipnotyzera. Gdy dana grupa kałuszarów zamierza uleczyć pacjenta z choroby, zesłanej nań przez demony, natenczas wynoszą go pod gołe niebo i tam układają na klimie rozścielonym na ziemi; w pobliżu zaś stawiają nowe, jeszcze nie używane naczynie z wodą. Następnie wszyscy, wyjąwszy wodza stojącego nieco opodal otaczają kołem człowieka leżącego na ziemi i rozpoczyna się taniec. Początkowo jest on umiarkowanie spokojny. W pewnej chwili tancerze chwytają klim za rogi i z okrzykiem podrzucają chorego do góry, wódz zaś zbliża się doń i namaszcza mu czoło, ręce i nogi octem pomieszanym ze zmiażdzonym czosnkiem oraz daje nieco octu do wypicia. Znów rozpoczyna się taniec, uzupełniany przeskakiwaniem tancerzy przez chorego. Stopniowo tempo tanecznych ruchów, dyktowane przez dźwięki piszczałki, staje się coraz żywsze; dzwonki na kierpcach tancerzy i na ich kijach rzucanych z ręki do ręki rozbrzmiewają donośniej; psychiczne napięcie wszystkich uczestników wzrasta coraz bardziej. Wódz znajduje się już obecnie pośrodku tańczących, podobnie jak i naczynie z wodą, dookoła którego obraca się pląs.
    Teraz dopiero - wśród szeptów pochylajacego się ku tancerzom wodza, wśród dokonywanych przezeń spryskiwań z wodą, nakrywań sztandarem itp. - pada hasło wszczęcia właściwej "melodii kałuszarów". Ekstatyczne uniesienie porywa tańczących, pogrążeni zupełnie w pląs, odchodzą niemal od przytomności. W tej chwili na znak dany przez wodza najstarszy kałuszar rzuca trzymany w ręce kij, mierząc w naczynie, które z hukiem rozpęka się w kawałki i obryzguje wodą tancerzy oraz chorego. Jest to przełomowy moment obrządku, zarazem szczyt zbiorowej ekstazy; jeden lub dwu spośród tańczących pada wtedy zwykle na ziemię w omdleniu, chory zaś uleczony niekiedy istotnie, zrywa się z posłania.

Kazimierz Moszyński "Kultura ludowa słowian"

"Ziemia moim ciałem, woda moją krwią, powietrze moim oddechem, ogień siłą mą"


Ojcom naszym wystarczały ryby słone i cuchnące,
My po świeże przybywamy, w oceanie pluskające!
Ojcom naszym wystarczało, jeśli grodów dobywali,
A nas burza nie odstarasza ni szum groźny morskiej fali. Ojce nasi na jelenie urządzali polowanie,
A my skarby i potwory łowim, skryte w oceanie!

Źródło: Kronika Anonima, część trzecia. Spisana około 1112-1116 n.e.